Sukces jak narkotyk
Rozmowa z Tomaszem Najduchem, członkiem Kadry Narodowej karate …
120. urodziny pierwszego automobilu w tej części Europy
Tekst i zdjęcia: Tomasz Jagodziński
Kiedy w 1897 roku, w mało znanej miejscowości Nesselsdorf, doświadczony producent bryczek konnych oraz wagonów kolejowych, Ignác Šustala, zaprezentował swój automobil, mało kto był w stanie przewidzieć losy tworzącej się fabryki.
Präsident, bo tak nazywał się pionierski model Šustala, stał się początkiem historii jednego z ciekawszych przedsiębiorstw motoryzacyjnych na świecie, które właściwą nazwę przyjęło dopiero na początku lat dwudziestych – Tatra. Już wtedy była synonimem zaawansowanych technologicznie pojazdów zarówno ciężarowych, jak i osobowych. Dekadę później do zespołu konstruktorów dołączył pewien Czech austriackiego pochodzenia, niejaki Hans Ledwinka. To pod jego inżynierską batutą pojazdy Tatry wzniosły się na technologiczną orbitę, ówcześnie niedostępną dla innych. Wystarczy spojrzeć na przedwojenne modele, by nie mieć złudzeń, co do odważnych pionierskich poczynań głównego konstruktora. Któżby inny oferował wówczas aerodynamiczne limuzyny, napędzane chłodzonym powietrzem i ogromnym V8 umieszczonym z tyłu, wzorowane i konstruowane wespół z projektantem powietrznych statków Zeppelin? Taka limuzyna, zaprezentowana w 1934 roku, pozwalała rozpędzić się do niebagatelnych wówczas 150 km/h, zapewniając jednocześnie należny limuzynom komfort. Jednak Tatra jeszcze przed wojną pokazała także bardziej popularne modele. Specjalnie zmontowany dla mniejszych limuzyn silnik, płaski czterocylindrowiec, zamontowany w modelu T97, stał się wzorcem dla powstającego wówczas „auta dla ludu”, konstruowanego przez innego Austriaka. Powojenne modele Tatry czerpały pełnymi garściami z dokonań Ledwinki i jego zespołu aż do samego końca produkcji aut osobowych w tamtejszej fabryce.
Bez namysłu skorzystaliśmy z zaproszenia i z ogromną radością ruszyliśmy w drogę do Kopřivnice (dawniej Nesselsdorf), aby na przyfabrycznym torze testowym Tatry napawać się widokiem ponad 150 wspaniałych pojazdów, jakie opuściły bramy tutejszej fabryki. Oczywiście znakomitą większość stanowiły najbardziej znane 603-ki oraz 613-tki. Wszystkie w nienagannej kondycji prezentowały splendor czeskiego przemysłu automobilowego. Pomiędzy nimi przemieszczały się znakomite projekty Streamline, wypielęgnowane, bardziej lub mniej Tatraplany, egzemplarze z charakterystycznymi płetwami na grzbiecie oraz wszelkie dwucyfrowe modele z początku istnienia fabryki.
Odpalane na korbę, z nierównym początkowym rytmem prowadziły stawce. Znamienite pojedyncze modele, karosowane przez specjalistyczne zakłady zewnętrzne, spełniające nieco bardziej wybredne zachcianki zamożnych klientów, prezentowane pomiędzy standardowymi przedstawicielami, potwierdzały dawną świetność marki.
Oczywiście na 120 urodzinach nie mogło zabraknąć reprezentacji pojazdów ciężarowych. Przeróżne modele, począwszy od tych dawnych, przedwojennych, przez znane także z naszych dróg, po nowoczesne pojazdy specjalistyczne. Podczas sobotniej imprezy co bardziej szczęśliwi wybrańcy mogli udać się na przejażdżkę najnowszym modelem Tatra Phoenix w specyfikacji rajdu Dakar, za kierownicą którego zasiadał sam Martin Kolomỳ, który po czeskiej stronie jest bohaterem narodowym na miarę naszego „Lewego”.
Większość prezentowanych pojazdów należała do prywatnych właścicieli i zapewne na kolejne takie spotkanie przyjdzie nam poczekać dobrych kilka lat. Jednak na co dzień w Kopřivnice można podziwiać nie tylko znakomite mobile, ale także niecodzienne projekty motoryzacyjne zgromadzone w Muzeum Tatry.