USMIECHAJĄ SIĘ PIĘKNIEJ
Do programu "Metamorfozy z Dziennkiem Zachodnim" zgłosiły się …
Aby w to uwierzyć, wystarczy wybrać się w rejon Bordeaux. Cała okolica wygląda jakby hurtowo wyławiała spełniające życzenia, pokryte drogocennym kruszcem i władające ludzkim językiem wodne stworzenia.
Wszystko zaczęło się już w pięćdziesiątym drugim roku, kiedy to pojawiły się pierwsze nasadzenia winorośli. Obecnie jest to największy zwarty obszar produkcji wina na świecie, w skład którego wchodzi osiem tysięcy posiadłości zwanych Chateaux, wyrastających raz po raz w dywanie niekończących się pól winorośli. Wygląda na to, że zdecydowana większość mieszkańców tego pięknego skrawka na ziemi, wyławiając rzeczoną złotą istotkę, zapragnęła mieszkać w zamku i zbijać fortunę na produkcji i handlu winem. Cóż miały począć biedne rybki, spełniały życzenia jedno po drugim. Przez dwa tysiące lat, z drobnymi przerwami, wino stanowiło większość przychodu tego dostatniego regionu, a głównymi odbiorcami niemal od początku byli mieszkający nieopodal mieszkańcy Brytanii.
W jakież ogromne osłupienie, pierwszego dnia tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego szóstego roku, musiał wprawić pewien Jean Jacques, schwytaną przez siebie złotą rybkę. Znużona, niejako od niechcenia, machając swoim drogocennym ogonem, była już w połowie stawiania okazałej posiadłości, gdy ten sympatyczny gość poprosił o skromny warsztat na skraju miejscowości. Jakimś nieprawdopodobnym zrządzeniem losu, trafiłem na podwórze tego magicznego miejsca.
Na próżno szukać tutaj jakichś plebejskich pojazdów mających na celu motoryzowanie społeczeństw. Zamiast tego, maszyny o sportowym zacięciu i elitarne limuzyny z najwyższej półki a pomiędzy nimi zapełniający każdą wolną przestrzeń jednoślad lub inny element związany z motoryzacją z minionej epoki. Elitarność nie jest tutaj w żadnej mierze naciągana, jak bowiem nazwać sytuację, gdy pod jedną warstwą kurzu stoi prominentna limuzyna Daimler DS. 420, bywalczyni takich dworów królewskich jak szwedzki, duński czy też brytyjski a drugi jej koniec skrywa osobliwy pojazd DeLaHaye? Francuska marka, która dzierżyła miano jednej z najbardziej ekskluzywnych marek świata, stawiana na równi z tak sławetną jak Maybach.
Wyjątkowa mieszanka, niby przypadkowych staruszków na kołach, nie jest tak do końca przypadkowa. Zarówno konstrukcja Marcela Huberta, w postaci Alpine A110 jak i projekt Piero Castagnero – Lancia Fulvia, święciły sportowe triumfy w podobnym czasie, ścigając się po najtrudniejszych trasach rajdowych ze sławetnym Monte Carlo na czele. Te dwa niewielkie, acz dziarskie auta, z łatwością przenoszą mnie w czasie. Na chwilę stałem się niewidzialnym świadkiem tego, co mogło dziać się na pobliskich, malowniczych drogach, gdy letnie, sobotnie popołudnie jest rozrywane przez młodzieńczy zapał bycia tym szybszym.
Ledwo wybrzmiały w oddali ostatnie nieco chropowate dźwięki zawadiackich pojazdów, gdy z pobliskiego Chateaux wyskoczyły aksamitne dzikie koty. Mrucząc rzędową szóstką, Jaguar XK 150, wytworny symbol brytyjskiego GT z lat pięćdziesiątych, jak się okazało, przetarł tylko szlak dla swego nieco starszego, lecz bardzo wyjątkowego i rzadkiego brata, C-Type. Tego drugiego, na całym świecie pojawiły się tylko pięćdziesiąt trzy sztuki, a za kierownicę łapał sam Sir Stirling Moss. Jakby tego było mało w garażach Jean Jacquesa można znaleźć jeszcze, kolejne sportowe pojazdy, jak choćby oryginalny Lotus Seven, ucieleśniona wizja prawdziwie bezkompromisowego sportowego pojazdu według Colina Chapmana, czy w tej całej grupie, wręcz masowo produkowany Austin Healey 100-6.
Zgromadzone zbiory w tym warsztacie, są wspaniałym świadectwem, z jednej strony wyjątkowej zamożności mieszkańców tego malowniczego regionu, jak również ich wyjątkowo wysublimowanego smaku motoryzacyjnego. Każdy z pojazdów zgromadzonych na tej przedziwnej Arce, jest nieszablonowy bądź to zrealizowany zgodnie z wizją jego twórcy, bądź też wyjątkowo niestandardowy i wyższej klasy.
Sam Jean Jacques zapewnia, że wszystkie te maszyny należą do klientów i czekają na swoją kolej. Zapewne wielu z tych klientów czeka na swoje pojazdy już w innej przestrzeni, pozwalając na niespieszne zajęcie się ich automobilem, który zapewne zaraz po niezbędnej naprawie zostanie odstawiony pod bramę okazałego Chateaux.
Garaż przedstawiony w artykule jest miejscem postoju wielu legend motoryzacji, ale również stałych elementów ofert najbardziej znanych zachodnich domów aukcyjnych. Oczywiście, najciekawszym egzemplarzem pozostaje legendarny i ekstremalnie rzadki Jaguar C-Type, który może być wyceniany, w zależności od stanu między 3,a 5 mln€. Niezwykle łakomy kąsek dla kolekcjonerów stanowią również inne brytyjskie konstrukcje. Ceny są już bliższe powierzchni Ziemi, ale w dalszym ciągu nie należą do najniższych. Jaguar XK150 można określić na poziomie 50 000€ za egzemplarz jeżdżący do około 90 000€ za zadbane auto. Lotus Seven, dość niecodzienna sportowa konstrukcja, w oryginale spotykana jest niezmiernie rzadko, a ceny egzemplarzy z pierwszej serii produkcyjnej wycenia się pomiędzy 20 000, a 45 000€. Wyjątkiem, który nie zwyżkuje cenowo w ostatnich latach, a możemy raczej mówić o niewielkiej kilkuprocentowej korekcie cen, jest Austin-Healey 100-6. Roadster, to wydatek rzędu 25 000€ do nawet 60 000€. Legenda rajdów, Alpine A110 stanowi dziś jeden z bardziej poszukiwanych rajdowych modeli, która cenowo plasuje się pomiędzy 50 000, a 90 000€, jednak nie sposób liczyć na znalezienie egzemplarzy z niższej półki cenowej. Lancia Fulvia, która również znalazła się w tym magicznym garażu to wydatek rzędu 8 000-20 000€, z zachowaniem stałego trendu wzrostowego.
Ardor Auctions powstał w odpowiedzi na rosnące zainteresowanie klasycznymi autami w Polsce. Skupiając się na wyjątkowych pojazdach, niosących ze sobą spory kawałek historii oraz posiadających prawdziwą duszę, pomagają i doradzają zarówno tym co dopiero zaczynają przygodę w magicznym świecie klasyków, jak i tym co potrzebują profesjonalnego wsparcia.
www.ardorauctions.pl